153
― Jestem twoim rodzonym wujem ― odparła dziwaczna istota.
― Nie wierzę ― odrzekłem nieśmiało.
― Powinszuj mi ― odpowiedział wuj Tarabuk, gdyż on to był bez wątpienia ― powinszuj mi nowego
wynalazku. Wpadłem na zgoła nowy pomysł utrwalenia mych utworów. Nie mogę ich bowiem powierzyć ani
papierom, ani pergaminom, ani zawodnej pamięci zdradliwych dziewcząt. Jedynym człowiekiem, któremu mogę je
powierzyć, jestem ja sam we własnej osobie. Spójrz na mnie - czyliż nie wyglądam, jak przystoi wielkiemu poecie?
Cały mój dobytek duchowy mam na własnym ciele. Skóra moja - to notes, który tylko śmierć zniszczyć może.
Widzę po twoich oczach, że jesteś ciekawy mego pomysłu, otóż natychmiast zaspokoję twoją ciekawość. Dzięki
szczęśliwemu trafowi spotkałem w Bagdadzie Chińczyka, który posiada sztukę tatuowania. Zaprzyjaźniłem się
z nim i zwierzyłem się ze wszystkich moich trosk i utrapień. Po wysłuchaniu moich zwierzeń Chińczyk pogrążył się
w głębokiej zadumie, która trwała trzy dni i trzy noce. Wreszcie po trzech dniach i trzech nocach poradził mi, abym
wszystkie moje utwory z pomocą sztuki tatuowania utrwalił na własnej swojej skórze. Byłem oczarowany radą
Chińczyka. Prosiłem go, aby natychmiast swój pomysł wykonał. Chińczyk z usłużną radością zabrał się do żmudnej
roboty. W przeciągu krótkiego czasu upstrzył mi skórę tak drobnymi literami, że tylko przez lupę można je odczytać.
Nikt mię teraz nie pozbawi mych utworów. Dreszcz niewymownej rozkoszy przenikał mięwmiarę, jak powierzchniamego
ciała pełniła się z każdą godziną cudownym brzemieniem mych upajających wierszy. Stałem się oto w jednej osobie -
autorem i książką. Jestem jedynym wydaniemmych własnych dzieł - jedynym na świecie człowiekiem, którego duszę
można każdej chwili odczytać, ma się rozumieć - przez lupę.
― O! ― zawołałem ze łzami w oczach. - Czyżem przypuszczał, że mam takiego wuja, który z bliska jest
wspaniałą księgą, a z daleka doskonałym Murzynem!
Nie mogąc powstrzymać łez rzuciłem się w objęcia wuja Tarabuka i jąłem całować jeden z jego czarno
nakrapianych policzków.
― Ostrożnie, ostrożnie! ― zawołał wuj usuwając mię od siebie. ― Wyrzekłbym się ciebie na wieki,
gdybyś mi starł wargami choćby jedną literkę! Policzki moje, które zaniepokoiłeś pocałunkami, są miejscem
spełnionego cudu. Na prawym policzku mam poemat pt. „Zaloty”, a na lewym - dramat pt. „Cios dotkliwy”.
1...,146,147,148,149,150,151,152,153,154,155 157,158,159,160,161,162,163,164,165,166,...198