98
―Dziwne to rumaki! ― rzekłem do młodzieńca. ―Nie spotykałem dotąd takich rumaków. W której stronie
świata nabyłeś te cudowne zwierzęta parskające fosforem?
― Nie mamy teraz czasu do stracenia ― odpowiedział młodzieniec. ― Potem odpowiem ci na twoje pytania.
Z Bagdadu do Balsory najbystrzejszy koń zazwyczaj sześć godzin dobrym kłusem biegnie. Tymczasem, zanim
godzina upłynęła, już stanęliśmy w Balsorze.
―Jakże się to stało―spytałemze zdziwieniem―żeśmy drogę z BagdadudoBalsorywprzeciągu godziny przebyli?
― Nie mamy teraz czasu do stracenia ― odpowiedział młodzieniec. ― Potem ci odpowiem na twoje pytanie.
I zatrzymał konia przed oberżą, w której mieliśmy przenocować.
W oberży był tylko jeden pokój wolny. Nocowaliśmy obydwaj w tym pokoju. Zasnąłem snem kamiennym
w ubraniu, aby - skoro świt - udać się na okręt, który o świcie właśnie miał przybyć.
O północy poczułem przez sen, że czyjaś dłoń dotyka mię w tym miejscu na piersi, gdzie miałem kieszeń,
w której już kilkakroć tkwił list Diabła Morskiego. Chciałem się obudzić, lecz nie mogłem, nad ranem zaś, gdym się
ocknął, zapomniałem na razie o moich wrażeniach sennych i nie zbadałem owej kieszeni, chociaż w nocy powziąłem
to postanowienie.
Młodzieniec już był na nogach. Pośpieszyliśmy do przystani i weszliśmy na obszerny pokład okrętu
zostawiwszy rumaki na brzegu. Szedłem na przedzie, młodzieniec szedł za mną.
― Odpowiedz mi teraz na trzy moje pytania ― rzekłem nie odwracając doń głowy. ― Mamy teraz dość
czasu, więc możesz mi odpowiedzieć. Tedy odpowiadaj po kolei. Po pierwsze: gdzie jest twój dom?
Młodzieniec milczał, a ja mówiłem dalej:
― Po wtóre: w jakiej stronie świata nabyłeś owe dziwne rumaki? Młodzieniec milczał, a ja mówiłem dalej:
― Po trzecie: jakim sposobem w ciągu godziny przebyliśmy drogę z Bagdadu do Balsory?
Młodzieniec milczał, a ja odwróciłem doń głowę, aby mu się teraz przyjrzeć, lecz młodzieńca nie było. Znik
bez śladu. Spojrzałem na brzeg - rumaków też nie było. Znikły bez śladu.