121
Pomimo to kilka razy udało się jej opuścić dom bez mojej wiedzy i tylko dzięki mojej niespożytej czujności zjawiałem
się u jej boku na czas - w chwili, gdy miała właśnie skoczyć ze szczytu urwistej skały do ziejącej pod jej stopami
przepaści. Porywałem ją w ramiona i niosłem z powrotem do domu.
Próżno tłumaczyłem jej całą bezrozumność i niebezpieczeństwo podobnych skoków. Nie mogłem w żaden
sposób zwalczyć w niej owej wrodzonej a nieprzepartej żądzy, która widocznie była potężniejsza od żądzy życia.
Tymczasem stał się wypadek, który mną wstrząsnął do głębi. Żona mego przyjaciela Hassana - piękna
Korybilla - kąpiąc się w jeziorze pogrążyła się nagle w tak niepokonanej zadumie, że nie spostrzegła nawet, kiedy
zaczęła tonąć. Z owej osobliwej zadumy nie otrząsnęła się nawet wówczas, gdy fale zalały jej oczy i usta.
Utonęła nie wiedząc prawdopodobnie o tym, iż staje się topielicą. Zdarzyło się to nad ranem i nad ranem właśnie
zbudziły mię rozdzierające serce krzyki mego sąsiada. Wybiegłem z domu na ulicę i zastałem go stojącego pod
oknami jego mieszkania, z dłońmi załamanymi nad czołem. Wyraz jego twarzy był niemal obłędny. Płakał tak
rozpaczliwie, że płacz jego nie tyle wzruszał, ile przerażał.
―Biedny Hassanie― rzekłem―wiem, jakie nieszczęście nawiedziło ciebie. Uspokój się jednak i nie rozpaczaj
tak straszliwie! Rozpacz nic nie pomoże. Jesteś jeszcze młody i życie masz przed sobą.
― Drwisz chyba! ― zawołał Hassan. ― Życie jest już poza mną! Dziś wieczorem opuszczę ten świat raz
na zawsze. Czyż nie wiesz o tym, że według naszych obyczajów w razie śmierci jednego z małżonków żywcem
grzebią drugiego? ― Toć istnieje u nas przysłowie:
„Kogo żona opuści, tego śmierć nie wypuści”. Albo inne przysłowie: „ Za życia jak głaz z głazem, po śmierci
za to razem”.
Mówiąc to Hassan zapłakiwał się beznadziejnie. Słowa jego wzbudziły we mnie rozmaite obawy.
― Jak to! ― zawołałem. ― Czyż może być, aby w kraju, gdzie panuje poczciwy i dobroduszny król Pawic,
istniał taki okrutny obyczaj!
― Istnieje, niestety! ― odparł płacząc Hassan. ― Dziś jeszcze wieczorem żywcem mnie pogrzebią! Razem
ze mną złożą do grobu całe moje mienie ruchome oraz siedem chlebów i siedem dzbanów wody - jako posiłek
na cały tydzień pod ziemią.
1...,114,115,116,117,118,119,120,121,122,123 125,126,127,128,129,130,131,132,133,134,...198