129
Wyciągnąłem ku niej dłonie, lecz Urgela znikła.
Znajdowałem się na pustynnym i niezamieszkałym brzegu wyspy, z dala od państwa króla Pawica. Ponieważ
właśnie w pobliżu brzegu płynął okręt, zacząłem tedy okrzykami nawoływać go ku sobie. Okręt po chwili zbliżył
się do brzegu. Wbiegłem natychmiast na pokład i z radością dowiedziałem się, iż okręt ów płynie do Balsory.
Płynęliśmy przez trzydzieści dni i trzydzieści nocy i przez całe trzydzieści nocy śniła mi się Urgela, i grała mi we
śnie na swej złotej lutni. Kapitan i marynarze dziwili się i nie mogli zrozumieć, jakim sposobem okręt po nocach
pełni się cudnymi dźwiękami niepochwytnych pieśni. Urgela grała z takim zapałem i tak głośno, że dźwięki z mego
snu przedostawały się do świata poza mną i napełniały cały okręt, który kołysał się śpiewnie pod ich czarowną
przemocą.
Po trzydziestu dniach i nocach okręt przybił do portu balsorskiego. Niezwłocznie udałem się z Balsory
do Bagdadu.