122
Hassan jeszcze coś mówił, ale już go nie słuchałem. Pobiegłem co tchu do domu. Chciałem przekonać się, czy
Kaskada, zgodnie z danymmi przyrzeczeniem, trwa posłusznie w domu. Bałem się, że wbrew przyrzeczeniu, wymknęła się
z mieszkania, aby się wdrapać na szczyt jakiejkolwiek skały i rzucić się stamtąd w przepaść.
Zastałem ją jednak w domu. Wziąłem od niej ponownie uroczystą przysięgę, iż nie wyjdzie bez mojej wiedzy
z mieszkania, i udałem się co prędzej do pałacu króla Pawica. Król Pawic, jak zazwyczaj, siedział na tronie i czytał
bajki pt. „Opowiadania cudowne”.
― Królu! ― wrzasnąłem od razu tak głośno, że król natychmiast oderwał oczy od książki i przeniósł je
na mnie z przerażeniem.
― Słucham ― rzekł grzecznie po chwili.
― Królu! ― wołałem dalej. ― Dowiedziałem się dzisiaj o istnieniu w twym państwie tak nieludzkiego
obyczaju, że włosy mi dęba stanęły i zapewne dotąd stoją jeszcze na mej głowie.
― Stoją ― potwierdził król przyglądając się mojej głowie. ― A zatem czym ci mogę służyć?
Opowiedziałem mu wszystko, com słyszał z ust biednego Hassana a potem dodałem:
― Powiedz mi, królu, czy cudzoziemcy też podlegają przemocy tego okrutnego zwyczaju?
― Też ― odrzekł król zwięźle.
― Bez wyjątku?
― Bez ― odparł król krótko.
― Więc i ja w takim wypadku musiałbym poddać się, niestety, temu obyczajowi?
― Niestety! ― potwierdził król.
― Czy jako cudzoziemiec nie mógłbym otrzymać w tym smutnym skądinąd położeniu jakichkolwiek
przywilejów?
― Na przykład... jakich? ― spytał król.
― Na przykład... przywilejów zwłoki, przewlókł lub odwłoki?
― Nie ― odpowiedział król stanowczo.