124
Na szczycie jednego ze wzgórz znajdowały się drzwi potajemne, które prowadziły do podziemi przeznaczonych
na ogólny grobowiec dla wszystkich poddanych króla Pawica. Otworzono te drzwi uroczyście i przez ciemny ich
otwór spuszczono na sznurach do otchłani podziemnej biednego Hassana, martwą Korybillę, meble, stoły, szafy
i zbiory znaczków najrzadszych, zaś na końcu siedem bochenków chleba i siedem dzbanów wody. Po czym drzwi
zamknięto.
Uroczystość była skończona.
Wróciłem do domu bardzo wzruszony. Kaskada starała się rozproszyć mój smutek pieszczotą i uśmiechem,
ale nadaremnie. Po raz pierwszy widziałem człowieka żywcem grzebanego i po raz pierwszy zrozumiałem, że i mnie
może spotkać los podobny.
Przez kilka dni Kaskada zaniechała swych dzikich wędrówek nad otchłaniami. Nie opuszczała mnie ani na chwilę.
Powziąłem więc nadzieję, iż małżonka moja pozbyła się swych chorobliwych nałogów. Pewnego wszakże dnia
wymknęła się cichaczem z domu i nie wracała zbyt długo. Zaniepokojony, wybiegłem na miasto, aby jej szukać,
lecz nie znalazłem nigdzie. Spotkany przypadkowo pastuch, który zza miasta wracał, powiedział mi, iż ją widzia
na szczytach skał, biegnącą kędyś jakby w obłąkaniu. W towarzystwie kilkunastu przyjaciół pobiegłem ku owym
skałom. Zanim zdołaliśmy zbliżyć się zupełnie do skał podnóża, ujrzeliśmy już z dala Kaskadę na szczycie
najwyższej skały. Jej długie, rozwichrzone warkocze powiewały spływając po ramionach. Źrenice płonęły dziwnym,
obłędnym ogniem.
Dobiegłem do podnóża skały, na której tkwiła, i zawołałem:
― Kaskado!
Schyliła głowę i spojrzała na mnie.
―Kaskado! ―wołałemdalej. ―Poniechaj swych obłędnych zamiarów! Powściągnij się, pohamuj! Okiełznaj
żądzę zlotu ze szczytu tej skały w paszczę śmierci, która czyha na ciebie!
1...,117,118,119,120,121,122,123,124,125,126 128,129,130,131,132,133,134,135,136,137,...198