30
― Widzę, ale mało mię twoja obecność obchodzi ―
odpowiedział sobowtór.
― Powiedz mi przynajmniej, jak się nazywasz? ―
spytałem lękliwie.
― Nazywam się Hindbad ― odpowiedział sobowtór
moim własnym głosem.
― Hindbad? ― zawołałem ze śmiechem, wzgardliwie
wzruszając ramionami.
― Przecież jest to moje własne imię, zepsute,
przekręcone i skoślawione przez króla Miraża.
― Więc cóż z tego? ― rzekł sobowtór. ― Wolę nosić
imię, które sam król raczył przekręcić i skoślawić, niż to,
które ty nosisz, nieznany cudzoziemcze.
― Nieznany? ― zawołałem z gniewem. ― Mylisz się
nazywając mię nieznanym. Nie wiesz chyba o tym, że jutro
będę królem, władcą połowy potężnego królestwa!
― Nie ty, lecz ja będę jutro królem i władcą połowy
potężnego królestwa―odpowiedział spokojnie Hindbad.
Zaśmiałem się i rzekłem drwiąco:
― Do widzenia, mój drogi Hindbadzie! Spieszno mi
w drogę powrotną, gdyż nie mogę się spóźnić na mój
ślub z piękną Piruzą, córką króla Miraża. Nie mam czasu
na pogadanki z tobą.