62
Kapitan uśmiechnął się, gdyż widocznie podziałał nań urok Najdroższej. Czułem, że budzi się w nim miłość
do królewny.
―Nic nie szkodzi, nic nie szkodzi! ― rzekł nieco zmieszany. ―Mam nadzieję, że na moim okręcie nie zbraknie
diamentów dla wykarmienia tak czarownej królewny, bo jestem pewien, że żona pańska jest królewną nie z tej,
to z innej bajki.
― Zgadłeś, kapitanie ― odrzekłem radośnie. ― Prawdziwa to królewna, która posiada tysiąc nie znanych
mi jeszcze zalet i jedną tylko znaną mi wadę - połykania diamentów.
― Nie jest to wada, jeno raczej czar, urok, powab lub coś w tym rodzaju ― odpowiedział kapitan.
― Właśnie, właśnie, coś w tym rodzaju! ― potwierdziłem z pośpiechem.
Czyż mam szczegół po szczególe opisywać nasz pobyt na okręcie? Straszny to był pobyt! Powietrze morskie
podnieciło apetyt mojej Najdroższej. Apetyt ten urósł do rozmiarów zatrważających. Nikt chyba nigdy nie spotkał
się z tak wygórowanym apetytem! Cała załoga była w trwodze. Brylanty ginęły na okręcie z niezwykłą szybkością.
Najdroższa po prostu zębami wydzierała je z pierścionków i połykała w okamgnieniu. Starano się wreszcie
ukrywać przed nią klejnoty. Lecz i to nie pomogło. Brylanty ginęły nadal. Najdroższa węszyła wszystkie skrytki
z nadzwyczajną łatwością. Cała wszakże załoga tak była oczarowana wdziękami Najdroższej, że nie wzbraniała
jej przywłaszczania sobie cudzych brylantów, ograniczając się jeno do niewspomagania królewny w tych
jej czynnościach. Jeden tylko kupiec perski - posiadacz całego kufra diamentów - nie okazywał najmniejszych
względów Najdroższej. Napomknął nawet, że ją zasztyletuje, o ile nie doliczy się w kufrze choćby jednego brylantu.
Liczył je co dzień nad ranem i chodził potempo pokładzie, ostrząc co chwila swój sztylet i połyskując nimna słońcu, o ile
ma się rozumieć była pogoda. Błagałem Najdroższą, aby nie zaglądała do zakazanego kufra, obiecując całe góry
diamentów w Bagdadzie. Bałem się jednak, że Najdroższa błagań moich nie usłucha i w końcu zajrzy do kufra.
W dzień ani na krok jej nie odstępowałem, zaś na noc sznurami przytwierdzałem do łoża. Pewnej wszakże nocy
zasnąłem tak mocno, żem się zbudził dopiero po północy, chociaż zazwyczaj budziłem się co godzina, aby sprawdzić, czy moja
Najdroższa nie przegryzła więzów. Tym razem, korzystając z mego snu, przegryzła je właśnie. Łoże było puste. Byłemprzerażony.
1...,55,56,57,58,59,60,61,62,63,64 66,67,68,69,70,71,72,73,74,75,...198