67
― Wszelki duch Pana Boga chwali! ― zawołałem żegnając się dość nabożnie i nie bez rozpaczy. ― Albom
sam zwariował, alba mam wuja wariata!
― Wiem, że wolałbyś raczej mieć wuja wariata niźli zwariować. Wszakże dwie powyżej nadmienione
możliwości zgoła nie wykluczają tej trzeciej, iż obydwaj jesteśmy wariatami. Ty - jako opętany żądzą
podróży siostrzeniec, ja zaś - jako nadużywający praczniczych wyrazów wuj. W każdym razie zapamiętaj
to sobie od niechcenia, iż siostrzeniec niekoniecznie powinien przezywać wuja w oczy - wariatem. Jesteś młokosem
w porównaniu ze mną. Toteż na drugi raz nie skąp należnego mi szacunku, niedopierku jakiś.
― Przepraszam wuja najmocniej, lecz owo określanie wszystkich przedmiotów, nie wyłączając mojej
osoby, z punktu widzenia pracznictwa tak mię oszołomiło, żem na chwilę stracił po prostu rozum, a w każdym
razie szacunek dla wuja. Byłbym niezmiernie wdzięczny, gdyby wuj zechciał mi wytłumaczyć tajemniczą przyczynę
owych dziwnych
a nieustannych napomykań o pracznictwie...
Wuj Tarabuk spojrzał na mnie wzrokiem zamglonym i obłędnym i począł mi w sposób dość zawiły tłumaczyć
wspomnianą przyczynę.
Opowiadanie wuja, mówiąc szczerze, pomimo dłużyzny i nieścisłości nie miało ani ładu, ani składu. Był
to szereg słów bez treści i bez związku, zaopatrzonych na domiar starannie i pilnie w porównania i przenośnie,
zaczerpnięte bezpośrednio z pralni. Na razie podejrzewałem wuja Tarabuka, iż zakochał się w jakiejś pięknej
praczce i pragnie ją poślubić dość rychło. Wmiarę jednak opowiadania przekonałem się, iż wuj Tarabuk zdradza jakiś
chorobliwy wstręt i dozgonną nienawiść do wszystkich w ogóle praczek. Powoli z gmatwaniny jego nie powiązanych
ze sobą wyrazów i zdań wysnułem wreszcie wniosek, iż jakaś przygodna praczka była rzeczywiście sprawczynią jego
nieszczęścia. Mianowicie - wuj Tarabuk posiadał dwa hebanowe kufry jednakowych kształtów i rozmiarów, tak do siebie
wzajem podobne, że nie można było jednego od drugiego odróżnić. Jeden stał po lewej, drugi zaś po prawej stronie
szafy mahoniowej w sypialni wuja. W prawym wuj Tarabuk zwykł był składać brudną bieliznę, a w lewym chował swe
drogocenne wiersze, które w ostatnich czasach pisywał na pergaminie w celu tym lepszegoutrwalenia swychutworów.