66
Kupiec podbiegł do wybranej skrzyni i stwierdziłem naocznie, iż bez żadnego wysiłku wziął ją na plecy
i nieznacznie z nadmiernej radości pląsając zbliżył się do drzwi, zrobił nagły, zapewne pożegnalny piruet i znikł
we drzwiach raz na zawsze. Opuściłem skarbiec podziemny i wróciłem do pałacu, aby powitać wuja Tarabuka.
Niestety - trudno go było powitać. Miał wzrok obłędny i ruchy rąk dziwaczne. Długom się przyglądał tym ruchom,
aż wreszcie domyśliłem się, iż wuj Tarabuk naśladuje rękami ruchy praczek, w chwili gdy piorą bieliznę. Rozmowa
z wujem Tarabukiem potwierdziła moje domysły, gdyż co chwila i zgoła zbytecznie wtrącał do rozmowy słowo „prać”
w rozmaitych kształtach i postaciach.
― Skądże wracasz, mój sprany Sindbadzie? ― zapytał, błędnie spoglądając mi w oczy. ― Jakież przygody
i przepierki spotkały cię w podróży? Pewno cię życie gnębiło i prało, bo jesteś nieco przybladły.
― Nie, drogi wuju, życie mię wcale nie zgnębiło. Raczej gnębi mię to, że w tobie, zamiast dawnej wesołości,
widzę jakąś smutnawość, inakszość i nieswojość...
― Pójdźże w moje objęcia, abym ci ten pysk ucałował i sprał ― zawołał nagle wuj Tarabuk.
Wyznam, iż obietnica sprania mego pyska nieco pogmatwała i zahamowała moje kroki, które niosły mnie
właśnie w objęcia mego wuja.
― Powiedz mi, wuju, co to znaczą te dziwne jednostajne dodatki czy też wtręty do zdań, które stale
posiadają tę lub inną wspólnotę ze słowem prać? Czemu na przykład nazwałeś mię spranym, zanim jeszcze wykazałeś
niezaprzeczoną chęć sprania mego pyska?
―Spranym―odrzekł wuj ―nazwałemcię zapewne dlatego, że powracasz z podróżymorskiej i przypuszczam,
że morze w ten lub inny sposób dało ci się we znaki. W zdaniu zaś „sprać pysk” użyłem tego słowa w znaczeniu
poufnie pieszczotliwym, zamiast „ucałować mocno, z całych sił i bez ceremonii”. A zresztą wyznam ci szczerze, iż
niezupełnie zdaję sobie sprawę z onych pralnianych określeń. Nawijają mi się na język same przez się i mam przy
tym nieodparte wrażenie, iż całe nasze życie na tym padole płaczu jest jedną nieustanną przepiórką zarówno tych
przedmiotów, które się do prania nadają, jak i tych, którym się powinno prania zaoszczędzić. Nie wytrzeszczaj
na moją gębę oczu, na kształt balii, bo gęba moja - to nie praczka, a język mój - to nie brudna bielizna.