65
Przygoda trzecia
Kupiec perski z jawnymi oznakami niepokoju czy też niedowierzania towarzyszył memu powrotowi
do rodzinnego pałacu. Zapewne nie nazbyt ufał moim obietnicom, iż mu zwrócę należną ilość równie cennych
diamentów. Nie zwlekając ani chwili udałem się wraz z nim do skarbca, który się znajdował w podziemiach,
i odsłoniwszy przed jego oczyma skrzynie napełnione diamentami, rzekłem:
― Wybierz jedną z nich, a ręczę ci, iż jej zawartość aż nadto wynagrodzi twą stratę.
Kupiec wskazał dłonią największą skrzynię i uśmiechnął się ze znawstwem i zadowoleniem.
― Tę właśnie wybieram ― rzekł popatrując na mnie spode łba. ― Mam nadzieję, iż potrafię ją samopas
nieść na własnych barach.
― Wątpię o tym ― zauważyłem od niechcenia. ― Jest to najcięższa skrzynia i myślę, iż jeden człowiek
nie poradzi takiemu brzemieniu.
―Gdybym był tylko człowiekiem, może bym nie poradził ―odrzekł kupiec. ―Na szczęście, jestem nie tylko
człowiekiem, lecz jeszcze czymś ponadto.
― Czym, jeśli wolno zapytać?
― Jestem zwyrodniałym czarodziejem, który niegdyś posiadał wszelkie moce czarnej magii. Dzisiaj, niestety,
pozostała mi jedna jedyna sztuka dźwigania ciężarów bez żadnego wysiłku.
― Jakże się to stało, żeś zatracił swe zdolności czarodziejskie? ― spytałem zaciekawiony.
―Dzięki niepomiernemuobżarstwu zachorowałemna katar żołądka, potemna katar kiszek, ażwreszcie na coś,
co doktorzy półgłosem nazywali kataremmózgu. Dzięki owemu ostatniemu katarowi zacząłem z wolna, stopniowo,
następczo i kolejno tracić rozmaite zdolności umysłowe i czarodziejskie. W ten sposób straciłem wszystkie prócz
jednej, którą ci już wymieniłem. Wyświadcza mi ta zdolność w życiu rozmaite przysługi i w danym razie z jej pomocą
potrafię zaopatrzyć swe plecy w owo drogocenne brzemię.
1...,58,59,60,61,62,63,64,65,66,67 69,70,71,72,73,74,75,76,77,78,...198